Politykom PiS i mediom publicznym nie podoba się, że prawnicy i politycy z opozycji tłumaczą obywatelom, co zrobić, jeśli nie chcemy brać udziału w referendum połączonym z wyborami parlamentarnymi.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński ujawnił trzecie z pytań, które zostaną zadane w ogólnopolskim referendum planowanym wraz z wyborami parlamentarnymi 15 października.
1. “Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”.
2. “Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?”.
3. “Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”.
Unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson podkreślała w wielu wywiadach, że „nikt nie jest zmuszany do przyjmowania jakichkolwiek migrantów”, a Polska jest zwolniona z przyjęcia 2000 migrantów, gdyż przyjęli ukraińskich uchodźców.
PiS liczy, że manipulując pytaniami referendalnymi, doprowadzi do silniejszej polaryzacji i tym samym zmobilizuje swój elektorat antyuchodźczą retoryką, podobnie jak było to w wygranych przez PiS wyborach 2015 r.
Pamiętajmy! Aby referendum zostało uznane za wiążące, frekwencja w nim musi przekroczyć 50 proc. A do niej wlicza się już samo odebranie karty z pytaniami, nawet jeśli do urny wrzucimy pusty czy nieprawidłowo oddany głos.
Co zrobić, jeśli chcemy głosować w wyborach, ale nie w referendum? Wyjaśniła to prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku oraz pierwsza rzecznik praw obywatelskich. – Jeżeli ktoś nie chce brać udziału w referendum, nie chce wziąć karty, ma prawo.
➡️ Czytaj cały tekst
—————————–